Dubaj to takie miejsce, w
którym po 4 tygodniach pobytu budząc się rano pytam samego siebie…."czy dziś znów musi
być tak słoneczny dzień?”
No i stało się….pierwszy raz od 4 tygodni w poniedziałek był całkowicie pochmurny dzień i padał deszcz. (Choć deszcz, to chyba zbyt szumnie powiedziane - to były raczej krople deszczu) Podobno pierwszy raz od kilku miesięcy pojawiło się to zjawisko. Na niebie nie było widać słońca i od razu
temperatura znacząco spadła 22-23'C. Niestety, to był tylko 1 dzień i dziś na niebie po raz kolejny pojawiło się słońce. Tydzień temu również był 1 pochmurny dzień, który przyniósł
burzę……piaskową. Przez kilkanaście minut nad miastem było widać wirujące kłęby
piasku. Na dowód, że w Dubaju też są chmury - zdjęcie.
Po tych 4 tygodniach w Dubaju i obserwowaniu funkcjonowania tego miasta zaczynam
przekonywać się do myśli, że jednak miasto z ustalonymi odgórnie zasadami jest
czymś, co wychodzi na „zdrowie” wszystkim. Nigdy nie byłem szczególnym
zwolennikiem 100% liberalizmu i swobody, ale też regulowanie zachowań ludzi
poprzez ustalanie ścisłych, kategorycznych i odgórnych norm nie było moją
fascynacją. Przyzwyczajony do w miarę liberalnej Warszawy zaczynam bardzo
pozytywnie odbierać narzucone w Dubaju zasady i normy. Są one powszechnie akceptowane,
nie są uciążliwe dla codziennego życia i większość się do nich stosuje….nawet Europejczykom te zasady zdają się nie przeszkadzać. Bo i co ma przeszkadzać, jeśli ogólnie wszystkim żyje się tutaj po prostu dobrze.
ALKOHOL…
Obowiązuje zakaz sprzedaży i zakupu alkoholu poza wyznaczonymi miejscami. Alkohol można pić wyłącznie w restauracjach lub jeśli ma się licencję również w domu. Ograniczenia w spożywaniu i sprzedaży alkoholu powodują, że przez 4 tygodnie nie spotkałem na ulicach ani jednej pijanej osoby, nikt się nie awanturował itp. co automatycznie podnosi poziom bezpieczeństwa w mieście. Jeśli spożywasz alkohol w restauracji to później powinieneś wziąć taksówkę i wrócić do domu. Spacerowanie w mieście po spożyciu alkoholu jest zakazane i z automatu możesz trafić do aresztu. Jakie to banalne…a jak pozytywnie wpływa na poziom życia i kultury w mieście. Naprawdę miło pojechać metrem, pospacerować i wiedzieć, że szanse na zaczepki ze strony "wstawionych" amatorów alkoholu są znikome. Za prowadzenie po spożyciu alkoholu grozi areszt. Za spowodowanie wypadku po alkoholu - nawet kara długoletniego więzienia.
JEDZENIE NA ULICACH…
Generalnie nie powinno się jeść na ulicy….choć można spotkać osoby to
robiące zwłaszcza w starej części Dubaju. Jedzenie i picie w metrze jest
karane. Dzięki temu metro, ulice i chodniki są czyste. Zakazane jest również
żucie gumy w metrze J Ot, jakie proste.
W wielu centrach handlowych obowiązuje zakryty strój…np. kobiety nie
powinny chodzić z odsłoniętymi ramionami. Obowiązują również spodnie
zakrywające kolana….wszystko to i tak jest wymuszone przez klimatyzację.
Dubaj to na pewno miasto dla ludzi dobrze czujących się w miejscach, gdzie pewne zasady są ustalone. Zwolennicy pełnej swobody mogą mieć problemy z odnalezieniem się tutaj…a i mieszkańcy (nawet Ci przyjezdni) nie maja problemu ze zwróceniem uwagi innym, którzy nie stosują się do zasad. Z dnia na dzień zaczynam doceniać charakter tego miejsca, ustalone i stosowane tu zasady....pozdrowienia dla wszystkich zwolenników ACTA.
Również za zakłócanie porządku (bijatyki, głośne zachowanie) można zostać ukaranym. Cóż, idealne miejsce dla ludzi, którzy lubią spokój i porządek. Oczywiście rozrywka nie jest zakazana, ale odbywa się ona w wyznaczonych miejscach. Dziś byłem świadkiem sytuacji, w której grupka młodych Azjatów krzyczała i głośno śmiała się w metrze...oczywiście obsługa zwróciła im uwagę i wyprosiła z metra na kolejnej stacji.
No i jeszcze jedno...w Dubaju zmierza się do perfekcji i uporządkowania wszystkiego. Np. opis jak wsiadać i wysiadać z metra.....ma to też swoje dobre i złe strony....metro jest w pełni zautomatyzowane. Zatrzymuje się na stacjach, otwiera drzwi i zamyka po określonym czasie...i nie ma znaczenia czy zdążyłeś wysiąść lub wsiąść....drzwi po prostu się zamykają....ja dziś nie zdążyłem i czekała mnie przejażdżka do kolejnej stacji. Uroki automatyzacji....
Jedna stacja, a jak byłaby to ostatnia??
ReplyDelete...to by było ciężko...bardzo ciężko.
DeleteWaldek, jak Ty w ogóle wrócisz do Polszy, do naszego kraju ignorowania zakazów? :)
ReplyDeleteHmm...w sumie ciężko będzie. Te zakazy tutaj mają sens, a najbardziej mi się podoba to, że ludzie ich przestrzegają...naprawdę fajna sprawa.
Delete